Anna Korcz przyznaje, że nie zachwyca się swoim odbiciem w lustrze, jest umiarkowaną optymistką, wiedzie spokojne życie i nie tęskni za szczególnymi fajerwerkami. Z perspektywy czasu może też powiedzieć, że nie miała w swoim życiu takiego momentu, w którym poczułaby się w pełni szczęśliwa i mogła zaakceptować siebie w stu procentach. Niewiele rzeczy sprawia jej satysfakcję, ale potrafi doceniać każdą chwilę, którą ma wyłącznie dla siebie.
Anna Korcz podkreśla, że jest kobietą, która oczekuje od siebie dużo więcej niż od innych, a jednocześnie jej samoocena nie jest zbyt wysoka.
– Jestem osobą, która nigdy nie będzie siebie w stu procentach akceptowała, ponieważ jestem bardzo samokrytyczna. I może czasami wynika to z jakichś elementów depresji, bo jednak każdy z nas ma w dzisiejszych czasach zwłaszcza te gorsze dni, choć naturalnie te lepsze też są. Nie przyznam się państwu do tego, bo to po prostu byłoby nieprawdą, że siebie akceptuję, ale lubię siebie czasami, lubię czasami to, co robię, wiele rzeczy sprawia mi przyjemność – mówi aktorka agencji Newseria.
Anna Korcz tłumaczy, że ma na swoim koncie wiele projektów, z których jest zadowolona. Jednak wiele rzeczy by też zmieniła, poprawiła lub zrobiła zupełnie inaczej.
– Jak oglądam siebie z perspektywy, to mówię: o, fajnie, że tak wyglądałaś, że to zrobiłaś, że tego się nauczyłaś, że tam byłaś. Natomiast nie jestem osobą, która za sobą przepada. Nie ma też we mnie jakiegoś niebywałego szczęścia, takiego przeżywania. Jestem dosyć nudną osobą, która ma zwyczajne życie, która normalnie je, śpi, pracuje, śmieje się, płacze, no i co chatka, to zagadka – mówi Anna Korcz.
51-letnia aktorka nie boi się upływającego czasu i nie patrzy z niepokojem w kalendarz. Stara się żyć tu i teraz. Poza obowiązkami zawodowymi znajduje również czas na drobne przyjemności.
– Lubię czasami dbać o siebie, ponieważ wiem, że PESEL, czyli upływ czasu, jest sprawiedliwy i niech się cieszą ci, co są cały czas, bo niektórych już nie ma, więc korzystam, póki mogę, Ale te moje przyjemności są śmieszne, na przykład wejść do łóżka na dwie godziny i pospać pod kołdrą w ciągu dnia. Zdarza się to raz na pół roku, ale się zdarza. Lubię też zadbać o swoje ciało, zawsze uprawiam jakiś sport, więc to robię dla siebie. Idę i czasami płaczę, ale potem sobie myślę: mam dwie ręce, dwie nogi, dam radę – mówi Anna Korcz.
Aktorka jest jedną z ambasadorek projektu The Inner Power. Dorota Goldpoint zaprosiła do niego znane i cenione kobiety, które opowiadają o przełomowych momentach w swoim życiu oraz zdradzają, co jest ich siłą i z czego czerpią swoją moc.
Pełny artykuł dostępny na stronie film.interia.pl .