Rok temu, w swoje 50-te urodziny, książką “Serce nie ma zmarszczek” złożyła swoisty hołd kobietom dojrzałym. Przekonywała, że choć dla wielu kobiet 50-tka to trudny moment powolnego żegnania się z młodością, mają one w sobie wewnętrzną siłę wspartą doświadczeniem, które zbierały przez całe życie.
Choć Dorota Goldpoint cztery lata temu szturmem weszła w świat mody stając się gorącym nazwiskiem także w show-biznesie, to jednak nie przestała być tym, kim była do tej pory. Dlatego w swej książce jako wieloletnia terapeutka, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytutu Psychoanalizy i Psychoterapii w Warszawie oraz studiów podyplomowych na UW z zakresu psychoterapii dzieci, pokusiła się o szersze zdefiniowanie w ujęciu psychoanalitycznym pojęć „dojrzała kobiecość”, „macierzyństwo” i „dojrzałe relacje”, opisała rozwojowe dylematy i wątpliwości, które pojawiają się wraz z upływem czasu.
(…) Projektantka stworzyła również własne perfumy Aurum (Złoto), których niepowtarzalny zapach stał się jej znakiem rozpoznawczym. Co ciekawe, perfumy są naprawdę „własne”, gdyż do Włoch, gdzie są produkowane, zawiozła własnoręcznie skomponowaną z różnych olejków esencję, nad którą pracowała tak długo, aż osiągnęła ideał. Tak trwały i kuszący, że klientki, które go nabyły, są zaczepiane na ulicy z prośbą o podanie nazwy. Takim sukcesem z pewnością nie może pochwalić się żaden polski projektant, nawet jeśli firmuje jakiś zapach. Ci, którzy znają Dorotę są przekonani, że kawiarnia Goldpoint Zone, którą właśnie otworzyła obok swego butiku w ramach projektu Inner Power również będzie przyciągała jak magnes. Przyjaciele mówią o charyzmatycznej projektantce, że jest jak jej perfumy – uzależnia . I wszystko zamienia w złoto…
Pełny artykuł dostępny na stronie odquchni.pl